O KSIĘDZU WACŁAWIE BIELIŃSKIM
kapłanie-męczenniku powołanym z parafii Pączewo
Rok temu w "Tygodniku Parafialnym" ukazał się artykuł "Bohater Wiosny Ludów
z parafii Pączewo". Czas na historię kolejnego bohaterskiego kapłana powołanego
z naszej parafii na służbę u Pana Boga, dla którego ważna i bliska była sprawa
niepodległości naszej Ojczyzny.
Ksiądz Wacław Bieliński urodził się 12
sierpnia 1903 roku w Pączewie. Los pchnął Go do odległej Łodzi, gdzie ukończył Seminarium Duchowne. Święcenia kapłańskie otrzymał 30 sierpnia 1931 roku. Do rodzinnego Pączewa powrócił na krótką chwilkę - aby odprawić mszę prymicyjną. Dalsze koleje życia wiodły już przez Polskę Centralną: był wikariuszem najpierw w Konstantynowie, później w parafii św. Anny w Łodzi.
Rozpoczęła się II wojna światowa, a
wraz z nią prześladowania inteligencji i kapłaństwa polskiego. Ksiądz Wacław nie
mógł pozostać obojętny wobec poczynań okupanta. Został czynnym działaczem
niepodległościowym. Przystąpił do zgrupowania skupionego wokół konspiracyjnego
czasopisma "Pochodnia". Był to periodyk wydawany przez Narodowe Siły Zbrojne
(NSZ) - polską, konspiracyjną organizację wojskową obozu narodowego, działającą
podczas II wojny światowej i w okresie powojennym. Obok Armii Krajowej i Batalionów
Chłopskich była to największa formacja polityczno-wojskowa (zrzeszająca ponad
70tys. osób). Samo pismo "Pochodnia" ukazywało się w Łodzi od grudnia 1939 r.
Miało ono za zadanie wykształcenie poczucia obowiązków propolskich i zachęcenie
do pracy na rzecz uzyskania niepodległości. Wskazywało drogę do osiągnięcia tego
celu. Propagowało myśl polityczną ruchu narodowego. I właśnie przy tworzeniu
takiego pisma - o jasno określonym celu - aktywnie uczestniczył ksiądz Wacław.
W marcu 1941 roku w ręce gestapo
wpadła tajna drukarnia tegoż podziemnego pisma "Pochodnia". Aresztowano wówczas
kapłanów związanych z wydawnictwem: ks. dr Jana Warczaka oraz będących z nim w
bliskich kontaktach księży z parafii św. Anny w Łodzi - wśród nich właśnie ks.
Wacława Bielińskiego. Zatrzymanych osadzono w więzieniu gestapo przy ul. Sterlinga
w Łodzi. Tutaj zaczęła się martyrologia naszego kapłana. Później było więzienie w
Fortach Poznańskich, trwające kilka tygodni śledztwo, w końcu 8 sierpnia zesłanie
do obozu koncentracyjnego KL Auschwitz-Birkenau (Oświęcim-Brzezinka). Wyczerpany
więzieniem, cierpiący ksiądz Wacław zyskał w obozie przyjaciela. Był nim ksiądz
Konrad Szweda z Cieszyna. Zaopiekował się naszym pączewskim patriotą, został Jego
powiernikiem. Na krótko przed śmiercią ks. Wacław wyjawił mu, że przed aresztowaniem
pracował przy noszeniu dachówek. Gdy hitlerowcy dowiedzieli się, że jest kapłanem,
dodatkowo uwikłanym w szerzenie haseł narodowych, zdecydowali go zabić. Tak właśnie
trafił do więzienia, później do obozu. Wycieńczony przeżył w Auschwitz jedynie 12 dni...
Skatowany przez Niemca ksiądz Wacław zginął śmiercią męczeńską 20 sierpnia 1941 roku,
mając zaledwie 38 lat. Zginął do końca broniąc i nie wypierając się swoich ideałów
oraz przekonań. Do końca wierzył w możliwość odzyskania niepodległości przez
Polskę.
Postawa naszego współparafianina została
doceniona przez władze państwowe. Po wojnie uchwałą Rady Państwa z 17 czerwca 1950
roku pośmiertnie nadano księdzu Wacławowi Bielińskiemu Krzyż Oficerski Orderu
Odrodzenia Polski. Ów krzyż to czwarta klasa Orderu Odrodzenia Polski (Polonia
Restituta) - nadawanego za wybitne osiągnięcia na polu mi. obronności kraju,
działalności społecznej. Order ten, od 1944 do 1992 roku był najwyższym
odznaczeniem cywilnym. Przyznanie tego wyróżnienia świadczy o ogromnym wkładzie
księdza Wacława w dzieło niepodległości Polski.
Część powyższych informacji przesłała nam
ostatnio pani Anna Maria Krzyżankowska. Z rodziny Pani Anny poświęciło swoje życie
Bogu aż pięciu naszych parafian: siostry Wacława i Otylia Lewickie (Franciszkanki),
ks. Wacław Bieliński, ks. Alojzy Piłat oraz siostra Maria Bielińska (Szarytka).
Siostra Maria ma już 97 lat i cieszy się dobrym zdrowiem i pamięcią!
Barbara Dembek-Bochniak