10 sierpnia świętujemy w pączewskim kościele odpust Przemienienia Pańskiego. Zawsze w tym czasie wspominam Księdza, który gromkim: "Pan Bóg w swoją stronę, człowiek w swoją stronę!" budził wielki respekt wśród nas, dziewczynek siedzących z koszyczkami do prószenia kwiatków… Kapłan, który z Bogiem wychodził do człowieka - dosłownie. Gdy trzeba było opuszczał ambonę i wychodził w tłum, a całe życie bezwzględnie podporządkował miłości do Boga, Matki Boskiej i do bliźniego.
KSIĄDZ FRANCISZEK BIELIŃSKI KAZNODZIEJA PĄCZEWSKICH ODPUSTÓW


Zeszły wiek. 22 maja 1917 roku w Wolentalu na świat przychodzi syn Zuzanny i Wiktora Bielińskich. Na chrzcie w pączewskim kościele otrzymuje imię Franciszek. Ów kościół będzie ważnym miejscem dla chłopca. Tu przyjmie po raz pierwszy Komunię Świętą, tu często będzie przychodził wraz z rodzicami i ośmiorgiem rodzeństwa modlić się, tu do późnych lat życia będzie prawił niezrównane kazania na sumach sierpniowych odpustów.

Lata dwudzieste:
9-letni Franek na poddaszu domu urządza na swój sposób ołtarz ozdabiając go firankami i kwiatami z ogrodu. W tajemnicy przed rodziną odprawia tam "msze". Jego kolega jest "ministrantem" i uświetnia "liturgię" dzwoniąc odpiętymi od sań dzwonkami. Któregoś razu Franek, którego rozpiętość głosu obejmuje prawie dwie oktawy, rozśpiewuje się głośniej niż zwykle. Słyszy to krzątająca się po domu matka. Idzie zobaczyć, co synek robi tam u góry?...

Lata trzydzieste:
14-letni Franciszek wstępuje do Niższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Świętej Rodziny w Kazimierzu Biskupim.

Lata czterdzieste:
Lata okupacji hitlerowskiej spędza w domu zakonnym Pallotynów, gdzie przebywa jego rodzony brat Dawid. Tu podejmuje studia teologiczne i filozoficzne. Zaczyna się Jego niezmiernie pracowite życie w służbie u Boga. 27-letni Franciszek otrzymuje w Siedlcach święcenia kapłańskie. Jako zakonnik Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny wraca do Wolentala z drugiego końca Polski na rowerze. Od maja do lipca 1945 roku pełni funkcję administratora naszej parafii oraz sąsiedniej, czarnoleskiej. Msze święte odprawia na przemian co drugi dzień w Pączewie i Czarnymlesie, a w niedziele w obu kościołach. W obu parafiach uczy dzieci religii.
Rok później zostaje przełożonym w klasztorze w Wielkim Klinczu. Przenosi kaplicę spod klasztoru do budynku byłych koszar wojskowych. Organizuje Stowarzyszenie Katolickie Młodzieży Żeńskiej.
Rok później jest asystentem przełożonego domu w Bąblinie i wikariuszem w Kiszewie. Rozpoczyna pracę rekolekcyjno-misyjną. W Złotowie wygłasza pierwszą misję.
Jeszcze rok później jest ekonomem i wykładowcą śpiewu w Niższym Seminarium w Szczytnej Kłodzkiej.
Końcówka lat czterdziestych to 13 misji i 1 seria nauk rekolekcyjnych.

Lata pięćdziesiąte:
Na skutek reorganizacji Polskiej Prowincji MSF (Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny) ks. Franciszek zostaje skierowany do Górki Klasztornej (tutaj znajduje się Sanktuarium Maryjne, tutaj działa Apostolstwo Dobrej Śmierci). Głosząc misje i prowadząc rekolekcje rozwija kult Matki Boskiej Góreckiej. Jest spowiednikiem nowicjuszy, potem ekonomem, a później rektorem. Z inicjatywy ks. Franciszka w tutejszym kościele powstają na sklepieniu i bocznych ścianach tematyczne obrazy.
Od 1959 roku ksiądz Bieliński przebywa w Bińczu koło Człuchowa, gdzie pełni mi. funkcję ekonoma.
Lata pięćdziesiąte to 50 misji i aż 83 serie rekolekcji prowadzonych przez księdza Franciszka!

Lata sześćdziesiąte:
Po likwidacji Seminarium w Bińczu w 1961 roku ks. Bieliński powraca do Wielkiego Klincza, do którego będzie powracał już do końca ziemskiego żywota. Doprowadza do utworzenie tutaj samodzielnego ośrodka duszpasterskiego MSF. W 1964 jest już rektorem w klasztorze. Organizuje życie duchowe w okolicy. Uczy religii - frekwencja sięga 90-100%. Wraz z młodzieżą przygotowuje przed Pasterką misterium "Szukanie gospody". Jest inicjatorem powiększenia dotychczasowej kaplicy i utworzenia z niej kościoła. Pokonuje wielkie biurokratyczne przeszkody i doprowadza do zwrócenia przez miejscowe władze administracyjne budynków pokoszarowych, które zostały odebrane MFS w 1950 roku. Ukoronowaniem starań ks. Franciszka jest poświęcenie kościoła, utworzenie parafii w Wielkim Klinczu oraz założenie cmentarza. W międzyczasie chwilowo jest spowiednikiem u Sióstr Elżbietanek w Dusznikach Zdroju.
Lata sześćdziesiąte to dodatkowo 27 wygłoszonych przez ks. Bielińskiego misji oraz 129 serii rekolekcji! Nadludzki wyczyn!

Lata siedemdziesiąte:
Od 1970 roku ks. Bieliński jest misjonarzem ludowym w parafiach w Górce Klasztornej i Wielkim Klinczu. Z powodu przepracowania rozchorowuje się. Cierpi na zapalenie stawów, dostaje porażenia nerwu twarzowego. Jest zmuszony zwolnić tempo posługi. Lata siedemdziesiąte to 17 wygłoszonych misji i 24 serie rekolekcji.

Lata osiemdziesiąte:
to powrót do Sióstr Elżbietanek w Dusznikach Zdroju (blisko Szczytnej Kłodzkiej). Ksiądz Franciszek pozostaje z nimi jako kapelan prawie 20 lat (z przerwami). Siostry opiekują się Nim w zdrowiu i chorobie. W 1987 roku na własną prośbę zostaje przeniesiony na stałe do Wielkiego Klincza, w rodzinne strony, między swoich, do własnego klasztoru…

Lata dziewięćdziesiąte:
Złoty Jubileusz Kapłaństwa księdza Franciszka Bielińskiego to nie lada wydarzenie w Wielkim Klinczu. Homilie wygłasza prowincjał polskiej prowincji Zgromadzenia Świętej Rodziny, śpiewa chór parafialny, występuje zespół muzyczny z Konina, młodzież prezentuje montaż słowno-muzyczny, którego bohaterem jest ks. Franciszek. Biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga kieruje do Jubilata między innymi takie słowa: "Jako syn ziemi kociewskiej miał Ksiądz Jubilat to szczęście, by Dobrą Nowinę głosić wśród swoich. Ślady gorliwego apostolstwa prowadzą do parafii Czarnylas i Pączewo, gdzie wypadło być Księdzu duszpasterskim pionierem po wojennej zawierusze. Wiele zawdzięcza też Księdzu Jubilatowi Wielki Klincz. Tutaj dał Ksiądz podstawy duszpasterstwa parafialnego. Więcej, tutaj zostawił Ksiądz Jubilat swoje kapłańskie serce."
Na wyraźne życzenie i prośbę Sióstr Elżbietanek schorowany ksiądz Franciszek powraca do Dusznik i jest tu kapelanem do 2000 roku.

Nowe Milenium:
Ze względu na osłabienie i wiek ksiądz Franciszek powraca do Wielkiego Klincza. Tutaj poważnie chory i częściowo sparaliżowany obchodzi 60-lecie kapłaństwa. Otoczony troskliwą opieka współbraci codziennie przyjmuje Komunię Świętą, której domaga się każdego ranka. Jest pełen humoru i optymizmu.

***



      Ksiądz Franciszek Bieliński pozostał w Wielki Klinczu na zawsze. Jego doczesna 87-letnia pielgrzymka zakończyła się 2 stycznia 2005 roku. Dzwony rozległy się w kościele w Wielkim Klinczu, w rodzinnej parafii Pączewo i w parafii Lubichowo. Przez 63 lata był zakonnikiem, przez 60 lat księdzem. W mowie pogrzebowej ks. Kanonik Jan Kulas z Lubichowa (wychowanek ks. Franciszka, któremu ten pomagał podczas wakacji w pracy duszpasterskiej w Lubichowie) powiedział: "Z każdym umiał porozmawiać, do każdego, kogo spotkał wyciągał rękę, by się przywitać. Zawsze uśmiechnięty pytał, co słychać, jak się wiedzie? Znany był z poczucia humoru. (…) Jeszcze wczoraj na kolędzie parafianie wspominali Jego słynne powiedzenie "Wiara osobno, życie osobno. Wiara idzie w jedną stronę, życie idzie w drugą stronę" My wszyscy pamiętamy, jak pięknie potrafił się modlić i jaki miał dar głosu. Jego ulubiona pieśnią była "Matko ma, zakonie mój, ja cały Twój, ja na wieki Twój…"". I tą pieśnią księdza Franciszka Bielińskiego w dniu pogrzebu pożegnali jego współbracia zakonni.

      Ksiądz Franciszek Bieliński bardzo emocjonalnie związany był z rodziną oraz parafią. Do najbliższych pisywał długie listy, tęsknił. Znakomicie czuł się wśród swoich parafian, w pączewskim kościele. Zwykle zwracał się do nas "Witam moich ziomków!". Właśnie w pączewskim kościele, wśród swoich krajan przeżywał kolejne jubileusze kapłaństwa: 6 lipca 1969 roku srebrny, w 1994 jubileusz 50-lecia (świętowany również Wielkim Klinczu, Dusznikach, Szczytnej Kłodzkiej i w Lubichowie), w 1999 - 55-lecia (świętowany również w Dusznikach Zdroju). Ten ostatni połączony był z uroczystością odpustową Przemienienia Pańskiego uświetnioną przez orkiestrę dętą OSP z Bobowa. Księdza Franciszka Bielińskiego śmiało można nazwać Kaznodzieją Pączewskich Odpustów. Co roku, aż do roku 2001 gościł na naszym sierpniowym odpuście. Co roku też prawił, a raczej - z racji posiadania wyjątkowych warunków głosowych - grzmiał, kazania na sumie odpustowej. Kazania księdza Franciszka były słynne na okolicę. Umacniał w nich wiarę i miłość do Boga, wskazywał drogę do prawdy i dobra. Jednocześnie przepełnione były one pogodą ducha, dobrocią… Bo też głosił je człowiek otwarty na potrzeby innych, serdeczny, skromny, zjednujący serca wszystkich, którzy mieli szczęście z Nim przebywać. Człowiek pracowity i dobry.

      Nie sposób nie wspomnieć też o serdecznych stosunkach, jakie utrzymywali z księdzem Bielińskim pączewscy proboszczowie. Świętej pamięci ksiądz Jan Rzepus zawsze bardzo życzliwie podejmował ks. Franciszka, odwiedzał Go w Wielkim Klinczu, gdy ten leżał schorowany, towarzyszył Mu w ostatniej ziemskiej drodze...

      W pączewski odpust Przemienienia Pańskiego wspomnijmy Księdza Franciszka Bielińskiego.

Barbara Dembek-Bochniak




Tygodnik Parafialny; nr 32 (905); 10.08.2008