STRAŻACY Z PARAFII PĄCZEWO


      Wzorem ubiegłych lat 4 maja, w dniu świętego Floriana, w pączewskim kościele została odprawiona msza święta w intencji strażaków z Wolentala i Pączewa. Druhowie z obu Ochotniczych Straży Pożarnych wraz z rodzinami modlili się między innymi za dusze tych, którzy w przeciągu ostatniego roku odeszli na wieczną służbą: Kazimierza Szulca oraz Jana Moszczyńskiego. Po mszy uwieczniliśmy naszych dzielnych strażaków, w zdecydowanej większości ubranych pięknie, galowo, na wspólnym zdjęciu.

     Na mszy był obecny prezes OSP w Wolentalu pan Henryk Kozera oraz wiceprezes naczelnik (czyli "po naszemu" komendant) OSP w Pączewie pan Andrzej Czubek. To właśnie im zadałam kilka króciutkich pytań.

     Jak to jest z hierarchią strażacką? Kto jest komendantem w naszych OSP?

     Pan prezes Henryk: Kolejno będą to stopnie funkcyjne: prezes, przewodniczący komisji rewizyjnej, naczelnik (komendant), sekretarz, skarbnik, gospodarz remizy i komisja rewizyjna. W OSP Wolental naczelnikiem jest Romuald Makiła.

     Pan naczelnik Andrzej: W OSP Pączewo prezesem jest Zbigniew Szulc.

     Ilu strażaków przybyło w ciągu roku? Czy strażakami zostają tylko chłopcy?

     Pan Andrzej: U nas w ciągu roku w drużynie młodzieżowej przybyło 7 osób. Dziewcząt jeszcze nie ma, ale są pierwsze chętne. Najlepiej byłoby, gdyby utworzyła się od razu cała drużyna żeńska, jeszcze kilku dziewcząt brakuje.

     Pan Henryk: U nas przyjęliśmy 3 młodych chłopaków. Nie jest powiedziane, że musi być od razu cała drużyna żeńska. Możemy przyjąć też "pojedyncze" dziewczęta, byleby tylko któraś wyraziła chęć.

     Czy w ciągu minionego roku braliście udział w jakichś akcjach?

     Pan Henryk: Myśmy wyjeżdżali do płonących traw.

     Pan Andrzej: Dzięki Bogu nie było żadnych większych akcji. Braliśmy udział jedynie w wypompowywaniu wody.

     Co robią strażacy, gdy nie ma pożarów?

     Pan Andrzej: Czuwają, żeby się nie paliło (śmiech).

     Pan Henryk: Szkolą się! Aby być strażakiem trzeba przejść specjalne przeszkolenie. To szkolenie organizowane jest przez Państwową Straż Pożarną w Starogardzie. Niestety jest z tym kłopot, bo druhowie muszą na to znaleźć czas wolny, a każdy z nich pracuje i ciężko jest zgrać termin, a przeszkolenie zajmuje dużo czasu. Poza tym są szkolenia na komendantów, na operatorów sprzętu. Tych szkoleń jest dużo i jest co robić. Później jeszcze utrzymanie remizy, sprzętu...

     Pan Andrzej: Organizujemy też spotkania z młodzieżą... Teraz 2 czerwca w Pączewie, przy okazji Dnia Dziecka, mają się odbyć gminne zawody młodzieżowych drużyn OSP.

     Pan Henryk: Na przemian - jednego roku są organizowane zawody strażaków dorosłych, drugiego młodzieżowych drużyn pożarniczych. W tym roku przypadają zawody młodzieżówek.

     Która akcja i dlaczego każdemu z panów utkwiła w pamięci?

     Pan Henryk: Dla mnie to było gaszenie pożaru lasu w Młynkach koło Lubichowa. To była jedna z większych akcji i bardzo trudnych.

     Pan Andrzej: Jak miałem 10 lat paliło się nasze gospodarstwo w Wielkim Bukowcu. Razem z bratem alarmowaliśmy straż. Włącznik był na zewnątrz i musiałem brata podsadzić, żeby go włączył. To mi tak najbardziej utkwiło w pamięci...

      Wszystkim druhom składamy podziękowania za ofiarność, gotowość i trud ponoszony w wypełnianie obowiązków strażaków. Życzymy, by trud, który wspólnie podejmują był zawsze źródłem osobistej satysfakcji i społecznego uznania.

Barbara Dembek-Bochniak

"Tygodnik Parafialny" nr 19 z 13.05.2007