Wszystko mi się dziś wydało jak z dziecinnej bajki.
Niebo modre jak uszyte z niezapominajki.
Organista gra nietęgo, ale tak jak czuje,
Przy nim dziad kościelny stęka, ale kalikuje.
Dwie jaskółki pod sklepieniem krążą lotem chyżym
I siąkają nosem baby, które leżą krzyżem.
O! wy kwiaty mej młodości, prosto z łąki zioła,
Co na Matkę Boską Zielną znoszą do kościoła
I stawiają Częstochowskiej, by podniosła rączkę,
Nad firletkę, macierzankę i nad srebrną drżączkę,
Nad rozchodnik i lawendę, nad rutę i miętę,
Bo to wszystko przecież Boże, bo to wszystko święte
Jak stajenka betlejemska z prostym polskim bydłem.
Więc zrównane są te zioła z mirrą i kadzidłem.
Fragment "Rymów częstochowskich" Jana Lechonia