Sługa Boży kleryk Jan Włoch urodził się dnia 27 sierpnia 1914 r., w pobożnej, katolickiej
rodzinie Franciszka Włoch i Anny z domu Jeckel, w miejscowości Pączewo na Pomorzu.
Po dwóch dniach został ochrzczony w kościele parafialnym pod wezwaniem Zwiastowania NMP w rodzinnej miejscowości.
Mając niespełna dwanaście lat, 15 sierpnia 1926 sługa Boży przystąpił do pierwszej Komunii Świętej.
Przez trzy lata służył do Mszy św. i był zawsze dobrym i pobożnym chłopcem. Uczęszczał do szkoły powszechnej
w Pączewie. Choć w domu było ubogo, to jednak nauczył się kochać Boga i ludzi.
To było dobre zaplecze, aby nauczyć się wiary i odkryć w sobie powołanie Boże. Pod wpływem kierownika szkoły, który opowiadał o misjonarzach pracujących w pogańskich krajach, jak również przez czytanie "Naszego" i "Małego Misjonarza" obudziło się w nim pragnienie zostania kapłanem - misjonarzem. Postanowienie to było u niego tak stanowcze, że ani na chwilę od niego nie odstąpił, chociaż trudności miał nie mało.
W roku 1928 wstąpił do Niższego Seminarium Misyjnego w Górnej Grupie k/Grudziądza prowadzonego przez Księży Werbistów. W Zakładzie Misyjnym czuł się zawsze zadowolonym
i szczęśliwym. Nie małą więc ofiarą było dla niego, kiedy po ukończeniu piątej klasy ciężko zachorował i musiał na rok przerwać naukę dla podreperowania zdrowia. W roku 1937 zdał maturę i chcąc osiągnąć swój upragniony cel, wstąpił do nowicjatu Zgromadzenia Słowa Bożego
w Chludowie, który rozpoczął uroczystością przywdziania stroju zakonnego (obłóczyn) w dniu
8 września 1937 r. Pierwsze śluby zakonne złożył dnia 4 września 1939 roku. Zostały one przyspieszone z powodu wybuchu wojny. Sługa Boży był świadom grożącego mu niebezpieczeństwa nie opuścił jednak domu nowicjackiego i pozostał, chcąc wiernie służyć Chrystusowi niezależnie od tego, co może go spotkać. Była to jego heroiczna cecha stałości
w wierze i powołaniu zakonno-misyjnym. Nigdy nie zrażał się trudnościami i był konsekwentny
w tym, co podjął w życiu. Charakteryzowała go ufność w Opatrzność Bożą i upór w realizowaniu powołania.
25 stycznia 1940 r. wraz z całą wspólnotą klasztorną zostaje internowany. A 22 maja zostaje aresztowany i przewieziony do Fortu VII w Poznaniu, skąd wraz z innymi trafia do obozu koncentracyjnego w Dachau. 2 sierpnia 1940 r. z Dachau zostaje przetransportowany do Gusen. Jak wspominają koledzy, Jan odznaczał się zawsze pogodną naturą. Jego zdrowy humor był nawet w najcięższych chwilach niewyczerpany. Jednak praca ponad siły, terror, głód, wreszcie krwawa biegunka sprawiły, że w ciągu 6 tygodni stał się ruiną człowieka. Mimo to nie dało się od niego słyszeć słowa skargi, bowiem wiara, którą posiadał uczyła go przyjmowania cierpień z radością. Oddawał więc swoje męki w ręce Bożej Opatrzności.
Na jego ostatni obozowy apel współbracia wynieśli go na kocu i położyli na ziemi na końcu szeregu. Zmarł z wycieńczenia zupełnie wychudzony dnia 21 września 1940 roku. Na krótko przed śmiercią, 8 września 1940, zdążył jeszcze odnowić swoje śluby zakonne na ręce, współwięźnia - Sługi Bożego o. Teodora Drapiewskiego SVD.
Ojcowska dobroć Boga była dla sługi Bożego wzorem do naśladowania. Był to człowiek niezwykle serdeczny, starający się zrozumieć drugiego człowieka i w ten sposób okazać mu choćby trochę zwykłej, ludzkiej dobroci i serdeczności.
Ta ofiara z młodego życia Sł. B. Jana Włoch zostaje zauważona w trwającym procesie beatyfikacyjnym 122 męczenników II wojny światowej do którego został włączony. Niebawem będziemy świadkami zamknięcia kolejnego - krajowego już etapu tegoż procesu. Będzie to miało miejsce 24 maja 2011 roku o godzinie 10:00 w bazylice katedralnej w Pelplinie, gdzie uroczystego zamknięcia dokona J. E. ks. Bp Jan Bernard Szlaga.