Słowo Boże wygłosił ks. Lemański. Mówił przez ponad 27 minut i była to opowieść bardzo ciekawa, przekazana jasno i atrakcyjnie. Rzeczowe objaśnienia faktów biblijnych zostały przedstawione na tle doświadczeń ks. Lemańskiego jako przewodnika pielgrzymek po Ziemi Świętej.

Jeden z wątków oscylował wokół mozajek z współczesnej Bazyliki Przemienienia Pańskiego na Górze Tabor w Izraelu. Jej bryła jest stylizowana na trzy namioty, które chciał postawić Piotr. Dlaczego namioty? Jednym ze świąt mesjańskich było Święto Szałasów, inaczej Namiotów. Pobożni Żydzi udawali się do Jerozolimy i przez trzy dni stawiali szałasy z liści, chrustu. Czekali na Mesjasza. Kiedy się nie pojawiał szałasy rozbierano - i tak co roku. Na Górze Tabor Piotr rozpoznał w Jezusie Mesjasza, stąd jego propozycja.

Wracając do bazyliki z Góry Przemienienia - kaplice boczne poświęcone zostały Mojżeszowi (prawo, Tora, pięć pierwszych ksiąg, najważniejsza część Pisma Świętego) i Eliaszowi (ikona profetyzmu, pierwszy ważny prorok), którzy ukazali się wraz z przemienionym Jezusem. W głównej kaplicy architekt Antonio Barluzzi zaprojektował cztery mozaiki, które pokazują, że aby umocnić wiarę, przygotować uczniów na godzinę próby - godzinę męki i śmierci, Chrystus przemienił się aż cztery razy.

Pierwsze przemienienie to narodziny w Betlejem, kiedy Jezus wszedł w ludzką naturę i stał się podobny do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu.

Drugie: pojawia się Baranek Paschalny złożony przez Ofiarę Krzyża jako ofiara jedyna i skuteczna, raz i na zawsze gładząca grzechy świata, dająca odkupienie. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przez Jezusa. Jakbyśmy nie upadli, jeżeli powstaniemy, uderzymy się w piersi i będziemy żyć zgodnie z Ewangelią, będziemy kroczyć Drogą Prawdy i Życia - będziemy iść za Jezusem.

Trzecia mozaika: Jezus po zmartwychwstaniu unosi się ku niebu. Poszedł do Domu Ojca przygotować nam miejsce - tam naprawdę jest mieszkań wiele. Brama do nieba została szeroko otwarta dla każdego z nas, których Ojciec powierzył swojemu Synowi, aby nas do Niego przyprowadził.
Ks. Lemański mówił: "Ale może być tak, że ktoś nie chce. I dochodzimy do czwartej sceny - opłatka, hostii. Trzy poprzednie pokazują, co Bóg zrobił, abym ja był zbawiony. Zostaje tylko jedna rzecz, nawiązująca do sceny z naszego ołtarza głównego - Zwiastowania NMP - chce, abyśmy powiedzieli Bogu: 'Tak, chcemy być zbawieni'. Jesteśmy wolni - możemy powiedzieć: 'nas to w ogóle nie interesuje'. Ale do czasu... Jak trwoga, to do Boga. Bóg nic nam z naszego życia nie odbiera, chce w nie tylko wprowadzić jakąś jakość, cel. Ezaw, brat Jakuba, za miskę soczewicy oddał pierworództwo, błogosławieństwo ojca. Ale miska szybko była pusta. Za chwilę domniemanego szczęścia oddał to, co było w życiu najważniejsze. My też czasem za chwile pozornego szczęścia tracimy wiele (św. Paweł pisał: Przemija bowiem postać tego świata i wszystkie jego pożądliwości). Tak po ludzku - duch ochoczy, ale ciało słabe. Na tej drodze każdego dnia musimy podejmować decyzje - kłamiemy, bo może nam to przynieść korzyść, a ja powiem prawdę, kiedy mogę ukraść, nie ukradnę, mogę oszukać, a nie oszukam, mogę być zgryźliwy, złośliwy i wredny dla sąsiada, ale mogę się przełamać i być dobry - każda taka sytuacja w moim życiu to jest moje "tak" dla Chrystusa, zbawienia. (...) Wracając do czwartej sceny. Jezus wiedział, że będziemy żyć ze słabościami, pokusami. Nawet na tym etapie nie zostawił nas samych - zostawił nam siebie w Eucharystii. Celem każdej Mszy św. nie jest reaktywowanie ofiary Chrystusa, ale przywołanie jej owoców, aby odbudować nas w nas. Komunia, to znaczy związać się, być razem. W spowiedzi powszechnej słyszymy 'Spowiadam się wam bracia i siostry' - nie tylko Bogu! Św. Paweł mówi, że nasza społeczność - kościół parafialny to mistyczne Ciało Chrystusa. (...) W każdą niedzielę przychodzimy do kościoła, bo przez tydzień wady zwyciężają, słabości się ujawniają. Otrząsamy się z tego brudu i próbujemy od nowa odbudować świadomość, że po wyjściu stąd świat się nie zmienia, ale ja wychodzę odmieniony. Gdy mówimy 'Ojcze NASZ' (wspólny), 'przebacz nam NASZE winy jako i MY odpuszczamy' - odbudowujemy siłę i świadomość poczucia wspólnoty. Nie mogę wyjść z kościoła, jak gdyby nigdy nic, wrócić z powrotem w błoto. Po to jest Eucharystia, aby odbudować poczucie wspólnoty, a potem wspólnoty z Chrystusem, bo jeżeli Chrystus z nami, to któż przeciwko nam? Uczniowie Jezusa nie bali się świata, prześladowania były gorsze niż dzisiaj (pierwsze trzy wieki to był kościół męczenników) - bo ich wiara była dynamiczna. To nasza wiara potrafi góry przenosić. Na drodze do zbawiania, a nie jest ona łatwa, potykamy się, upadamy, ale wstajemy bo wiemy, że już zostało to nam przebaczone, bylebyśmy chcieli iść dalej, podnieść się, cofnąć, a nie trwać w upadku. Nawet na tym etapie Jezus trwa z nami i to Jego przemienienie jest dla nas najważniejsze. Amen."