Niewiele osób zdaje sobie sprawę, iż z naszej
pączewskiej parafii wywodzi się kapłan, którego życie mogłoby stanowić kanwę
scenariusza filmu sensacyjnego z dużą ilością obrazów mogących wywołać u widzów
szybsze bicie serca. W klasycznej sensacji zwykle występuje przystojny, odważny
bohater, który jest zbiorem wszelkich cnót. Takim naszym bohaterem jest ksiądz
Józef Wojciech Stanisław Łobodzki - pierwszy kapłan o którym wiadomo, że na pewno
wywodzi się z parafii Pączewo, a który współtworzył wielką historię Europy.
Urodził się w 1796 roku w Czarnymlesie, który wtedy
należał według kościelnego podziału administracyjnego do parafii Pączewo. Kształcił
się u Bernardynów. W 1814 roku wstąpił do Zakonu Karmelitów Trzewiczkowych. Jego
posługa duszpasterska wiodła przez Płońsk, Wiegle, Warszawę (tutaj pełnił obowiązki
subprzeora klasztoru), a kiedy w 1824 roku został przeniesiony w szeregi duchowieństwa
świeckiego - przez Piaseczno, Radzyn, Rogoźno.
W 1836 roku ksiądz Józef został proboszczem w parafii Klonówka. Nasze ziemie były
wtedy pod zaborem pruskim. Nasz bohater należał do tych, którym sprawa niepodległości
Polski szczególnie leżała na sercu. Był wielkim patriotą i demokratą. Z dumą nosił
kokardę.
O wadze tego elementu stroju świadczą słowa znanej wówczas śpiewki:
Orzeł biały, Pogoń i biała kokarda
W sercu wolność, honor i życia pogarda
I tak, nie czekając aż ktoś zrobi to za niego, zakasał rękawy i zaczął organizować
plan opanowania Starogardu Gdańskiego. Celem zrywu miało być przejęcie i rozbrojenie
miejscowego garnizonu pruskiego. Plan zaczęto realizować w nocy z 21/22 lutego 1846
roku. Wraz z garstką zapalonych powstańców ksiądz Józef ruszył na Starogard. Niestety,
mimo poświęcenia i wiary w zwycięstwo akcja nie powiodła się. Sam ksiądz Łobodzki
został aresztowany przez władze pruskie.
Z początku uwięziono go w Starogardzie. Później
niewolony był w Grudziądzu
i Moabicie pod Berlinem.
W 1847 roku ksiądz Józef stanął jako jeden z głównych
oskarżonych przed sądem
w procesie berlińskim. Był to proces 254 uczestników konspiracji polskiej z zaboru
pruskiego. W procesie skazano 117 osób, w tym 8 na śmierć. Jedną z tych ośmiu osób
był ksiądz Łobodzki. Uznany zdrady stanu, został skazany na utratę kokardy,
konfiskatę majątku, pozbawienie urzędu proboszczowskiego i ścięcie toporem.
Już wkrótce los księdza miał się odmienić. Proces berliński wzmógł sympatie
europejskiej opinii publicznej dla narodu polskiego. Ówczesny król pruski Fryderyk
Wilhelm IV odpowiadając na żądania burżuazji pruskiej zamienił wszystkie wyroki
śmierci na wyroki dożywotniego więzienia. Ksiądz Józef miał żyć!
Opatrzność Boska czuwała nad naszym bohaterem. W 1848 roku w Berlinie lud ustawił
barykady i w wyniku stoczonych walk król Fryderyk Wilhelm IV znalazł się w rękach
powstańców. Zgodnie z wolą społeczeństwa 20 marca 1848 została ogłoszona powszechna
amnestia dla sprawców przestępstw politycznych. Po dwóch burzliwych latach ksiądz
Józef Łobodzki mógł wrócić do swojej parafii - do Klonówki.
Niestety, po powrocie ówczesny biskup chełmiński
Anastazy Sedlag zdymisjonował go. Ksiądz został zmuszony do opuszczenia ukochanego
Kociewia. Został przeniesiony do archidiecezji poznańskiej, gdzie administrował
parafiami w Piłce, Iwnie i Siedlcu. Tutaj został komendarzem - miał prawo do stałego
rezydowania i wykonywania powinności parafialnych. Zmarł sparaliżowany w 1963 roku
w Siedlcu i tam jest pochowany.
Krótkie informacje o życiorysach innych kapłanów powołanych do służby duszpasterskiej z parafii Pączewo można przeczytać na stronie internetowej parafii Pączewo www.ppaczewo.pelplin.opoka.org.pl w linku Powołania.